środa, 11 kwietnia 2012

Marazm........

I znowu przymusowa przerwa w pisaniu była. Przed świętami pojechaliśmy do Krakowa. Udało nam się pożyczyć przyczepkę i wywieźliśmy trochę rzeczy. Jestem załamana..... ile ja pierdułek nazbierałam, nakupowałam tutaj w Danii. I może problemu by nie było gdyby nie braki lokalowe. Gdzie ja to wszystko zmieszczę??????
I mam do Was pytanie - czy to normalne, że osoba nie umiejąca robić na drutach nazbierała 80-cio litrowe pudło motków??? Czy już mam się leczyć?
Oczywięcie wielkich postępów w robótkach nie ma, niestety. Kawę nr.8 wyszyłam.....
jajka salowego - nie... To znaczy jajko samo wyszyte, brakuje kokardy. I znowu - plany były inne, a wyszło jak zawsze..... Kartka ślubna się robi i robi.... i zrobić nie może.
I tak w ogóle ciężko mi się pozbierać ze wszystkim. No i jakby było mało wszystkiego problemy z dalszym kształceniem córy. Przynajmniej w takiej wersji jaka by mnie interesowała. No cóż będę miała co robić po powrocie do Polski. Latanie po szkołach, instytucjach, kuratoriach murowane. Ciekawe tylko czy owocne będzie?
A teraz wspomniana kawa

4 komentarze:

  1. Nic się nie martw. Jak wrócisz to nauczę Cię robić na drutach i wszystkie zapasy włóczkowe przerobisz :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dorfi.... dzięki, ale chyba nie wiesz co proponujesz....... bo ja we wszystkim na początku - beton.....

      Usuń
  2. Tak juz mamy robotkowe kobiety ze zbieramy co wpadnie w lapki. Moze kiedys z pomoca wyrobisz te wloczki. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  3. Jaki beton , przecież ty taka zdolna kobieta jesteś, że tylko patrzeć jak tu zaraz będą jakieś sweterki i inne trudne prace z drutów spadać! U mnie jeszcze Dziadki są. Jadą w niedzielę więc może coś napiszę! Pozdrowienia dla całej rodzinki!

    OdpowiedzUsuń