U mnie to raczej SAL na sobotnio - niedzielne poranki. I to pod warunkiem, że w miarę jasno jest. Bo ja dalej szukam odpowiedniego miejsca w domu na wyszywanie :(
I jest to jeden z powodów powolnego haftowania i niejakiej niechęci.... Ale co jakiś czas wpadnie parę krzyżyków na kanwę. Jeszcze tylko mała przesyłka z domówionymi mulinami doleci i działam dalej.....
A u
Kasi możecie popatrzeć na postępy bawiących się.....
U mnie bardzo skromnie
Tu się rozpędziłam za bardzo i trzeba było ciut popruć.
I chyba jestem jedyną która haftuje jak zwykle od końca :)
Nie jesteś jedyną, która od końca :-) ja też :-) tylko wyjątkowo nie od lewej a od prawej zaczęłam ;-)
OdpowiedzUsuńBuziaki :-)
Nie szkodzi powolutku i nawet się nie obejrzysz jak będzie koniec:)Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńNie jesteś ja też zawsze haftuję od dołu i lewego rogu.Ja nie mogłam sie oderwać od tego SALu , tylko pokonturuję mój fragmencik i wstawię post.
OdpowiedzUsuńU mnie niestety "życie" i zawirowania różne powodują, że jedynie w weekendy z samego rana mogę postawić parę krzyżyków. A że ogólnie powoli haftuję........
UsuńKiedyś wyszywałam od dołu, ale od jakiegoś czasu nauczyłam się od góry - łatwiej mi prowadzić krzyżyki.
OdpowiedzUsuńCo do postępów - najważniejsze, że do przodu
Pozdrawiam
To prawda.... byle do przodu :)
Usuń