Niedziela leniwa, ale bardzo przyjemnie leniwa. Wschód słońca listopadową porą
Ale takie cuda nie w Krakowie...... Niedziela spędzona u znajomych. Trochę dziwna i zaskakująca była pora na kawę - 6 rano. Ale co tam........
Spacerkiem po okolicy.
Na piątkowym spotkaniu na FB powstało parę krzyżyków na nowym projekcie. Haft na podstawie wzoru znalezionego dawno, dawno nablogu p. Małgosi.
Justyś, czasem 6 rano nie jest środkiem nocy :) w miłym towarzystwie...w tak cudnych okolicznościach przyrody .... :)
OdpowiedzUsuńMonia - masz rację. To był świetny czas na kawę.
UsuńCudny wschód słońca Ci wyszedł!Jednak coś tam robisz jak widzę.A przynajmniej się szwendasz po okolicy:)Pozdrowionka dla Rodzinki! Pa!
OdpowiedzUsuńZaraz szwendasz...... chłopy nam uciekły skoro świt za granicę a my 2 baby zrobiłyśmy sobieleniwą niedzielę.
UsuńJustynka, wczesny ranek to idealna pora na kawę i spacer po okolicy, szczególnie TAKIEJ :)
OdpowiedzUsuńkawa poranna spacer popołudniowy, a okolica faktycznie urocza i te konie.....
UsuńNie mów, że Grzegorz wstał o 6 rano. Zdjęcia fajowe, ale to Viborgowe wymiata wszystkie. Nie dość, że tęsknię za Danią to jeszcze mnie tym zdjęciem drażnisz. Dzisiaj wpadła mi płytka, odpaliłem, a tam nasze pożegnanie in Brithouse. :(
OdpowiedzUsuńwstał nawet wcześniej.... o 5.40 byliśmy na miejscu, a on pojechał w dalszą długą drogę (aż Holandia) A ja rządziłam z kolezanką. 2 słomiane wdowy...... Zdjęciem z Vibo draznię sama siebie.
UsuńPozdrowionka