:)
Ponoć nic nie robię......
sobota, 29 lutego 2020
Nowy haft na Nowy Rok #2
Poprzedni wpis zakończyłam na takim etapie:
Zaczęłam dalej haftować i..... pomyłka, źle odliczona odległość, prucie - wiem bez niego się nie liczy... ale ileż można. Oj bardzo niewiele mi brakowało do ciepnięcia haftem o ścianę i wrzucenie na dno szuflady.
Mobilizacja w sobie i ..... nadrobiłam i dodałam jeszcze parę xxxx.
Mam nadzieję że jak znowy zabiorę się do wyszywania to nie okaże się że znowu muszę pruć.... bo tego już nie ogarnę....
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Dlaczego nie narysujesz sobie kratek spieralnym mazakiem? Ułatw sobie życie, powodzenia w dalszym wyszywaniu :) Pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńTeż to jest jakiś pomysł :)
UsuńKochana! Idzie Ci świetnie! Zazdroszczę tych pomyłek, bo ciemiernik jakoś najbardziej z zielnikowej serii przypadł mi do gustu... i maki jeszcze... :-)
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki Justynka! Buziaki!
a ja wolałabym ten haft bez pomyłek :) więcej by już było ....
UsuńPowodzenia, pomyłki są najgorsze, oby juz żadnych nie było ;)
OdpowiedzUsuńoby :)
UsuńNajważniejsze, że przybywa. Z pomyłkami w haftowaniu tak już jest.Mnie też się zdarza pruć.Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńto jak najmniej prucia :)
UsuńJusta <3 Ja tak nagminnie prułam "maszynę do szycia" - wichtelek dla Cebulki.
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę, że będę mogła podziwiać kolejną kartkę z zielnika.
Ściskam mocno <3
Uściski :)
Usuń